wtorek, 2 lutego 2010

czwarty

Do polecenia na miły zimowy wieczór film Wyspa (Ostrov). Mimo, że nie daje ani wizualnego ani intelektualnego kopa urzeka spokojem. Podoba mi się zaprezentowana surowość formy i treści. Główny bohater, nie do końca umyślnie, strzela do swojego przyjaciela. Winiąc się za zabójstwo mieszka na niewielkiej wyspie gdzie prowadzi życie niesfornego mnicha. Dobrze pokazano kontrast przerażonego własnym grzechem pokutnika ze społecznością reszty duchownych - wykształconych ale nie zaangażowanych emocjonalnie w wiarę. Bohater jest symbolem religii intuicyjnej i szczerej, płynącej z serca a nie z ksiąg.

Wydaje mi się, że analogiczna postawa jest warunkiem samodoskonalenia. Po pierwsze wytrwałość. Świadomość tego, że coś jest nieosiągalne przy jednoczesnym całkowitym poświęceniu się temu w realizacji. Doskonałość jest granicą która zawsze kryje się tuż za horyzontem. To bardziej próba siebie - ile jestem w stanie przejść, jak wiele mam potencjału, gdzie jest granica moich możliwości. Stawianie siebie przeciwko sobie w perspektywie nieskończoności.

Po drugie: potrzebna jest auto pokora. Poczucie własnej marności jest źródłem siły, motorem życiowego ruchu, chęci rozwoju. Czytałam dziś "Chryzantemę i miecz" (Benedict). To książka o wzorach kultury japońskiej - o tym jak ich codzienność uwikłana jest w kategorię symbolicznego długu wobec rodziny, cesarza, społeczeństwa a przede wszystkim własnego honoru. Bycie samo w sobie jest już pewną pożyczką, wszystkie działania tradycyjnego Japończyka są próbą jej spłacenia. Mimo, że na pierwszy rzut oka wydaje się to zupełnie sprzeczne z mentalnością zachodu - stawiającą na wypracowanie sukcesu i walkę o zdobycie zasobów materialnego czy duchowego dobra, to gdzieś w tej azjatyckiej postawie widzę powiązanie z chrześcijańską koncepcją grzechu pierworodnego. Pozostaje więc być najlepiej jak się da mimo zewnętrznej sprzeczności(czy chcemy w niej widzieć rękę Boga-los czy nacisk społeczny). Móc powiedzieć, że zrobiłam wszystko na co tylko było mnie stać. I umierać w spokoju nawet jeśli się nie udało.

Po trzecie:
Anatolij miał swoją samotną wyspę spokoju.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz