środa, 26 maja 2010

trzydziesty drugi

Śpiewać każdy może? Kwestia determinacji. Sztuka ta, jest pewnie osiągalna, dla wszystkich mniej lub bardziej utalentowanych, przy odpowiedniej liczbie karkołomnych wokalnych ćwiczeń. Po ciągle kończących się fiaskiem próbach czystego wykonania gamy, wiem że ze mnie żaden śpiewak nie będzie. Miłe to jest, na zajęcia z chóru może bym i się zapisała, ale na szczęście broni mnie przed tym doza zdrowego samokrytycyzmu. Śpiewam rzadko - czasem po pijaku lub gdy wiem, że nikt nie znajduje się w zasięgu mojego miażdżącego głosu (chyba że jest to K.). Słucham jednak chętnie, z poczuciem, że im mniej moje gardło wydaje dźwięków tym bardziej wyostrza się krytyczne ucho.  

Chóralne Akceleracje to ważny dzień dla ludzi których znam. Ćwiczyli długo aby wystąpić przed poważną publicznością, w tak reprezentacyjnym miejscu jakim jest główna sala wykładowa UW. Imprezę ubiegłoroczną pamiętam jako bardzo udaną. Występ chóru wydziałowego był dobry, trzymał poziom reszty uczestników. Bawiłam się świetnie. Z bardzo pozytywnym nastawieniem przybyłam na kolejny występ. W tym roku jednak, oprócz empatyzowania z wykonawcami, uruchomiłam oprogramowanie analityczne. 

Pierwsze co mnie zdziwiło to zmiana składu chóru, wyglądał na przerzedzony, nie dostrzegłam twarzy które śpiewały w poprzednim roku. Sprawa okazała się dość jasna - chór to kolejne zajęcia uniwersyteckie, za punkty, na oceny. Ciągła rotacja ludzi przy niskiej motywacji. Nigdy nie wiadomo czy wybrali te zajęcia z pasji czy z powodu odpowiadającej im godziny zajęć. W każdym razie jest 30 czy 60 godzin aby nauczyć ich śpiewać. Czy może z tego wyjść coś dobrego? Nie może i nie wyszło. Było sztywno, nierówno i nieczysto. Słuchało się z przykrością w sercu, licząc po cichu że to na pewno wynik przejściowej tremy, że następny kawałek wyjdzie dużo lepiej. Brakowało życia, nawet finalna "Szła dzieweczka" mimo iż oparta na dobrym koncepcie zaangażowania publiczności nie zaiskrzyła emocją. Niewątpliwie dziewczyny starały się jak mogły. Może warto było przygotować mniej repertuaru ale lepszego jakościowo? Ave Verum jest genialne ale chyba zbyt trudne dla początkującego chóru, Kum Kumowi wypadło względnie najlepiej, ale mam wrażenie, że była to powtórka z ubiegłorocznego repertuaru.

Dwa kolejne zespoły (z wydziału biologii i fizyki) dały muzykalnego czadu. Przygotowali świetny repertuar, od przejmujących, podzielonych na głosy wykonań utworów sakralnych po ciekawie zaaranżowane humorystyczne przyśpiewki i wiersze. Czuć było że są w tym śpiewie swobodni, że są stałym zaangażowanym w to co robią składem.

Narzędziem najostrzejszej oceny jest kontekst i porównanie. Pedagogika, z tegorocznych i ubiegłorocznych występów, wypadła zdecydowanie najsłabiej.

Za to poczęstunek po koncercie był bardzo przyzwoity (kanapki z łososiem, serki pleśniowe no i zakosiliśmy też dwa jabłka).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz