środa, 12 maja 2010

dwudziesty dziewiąty

PRL jest dla mnie obiektem kulturalnej fascynacji - niby czas bliski, ciągle oddziaływający na rzeczywistość w której istnieje a z drugiej zupełnie nieuchwytny z racji braku osobistych jego doświadczeń. Słuchanie historii rodziców o kuriozach tego czasu miało dla mnie zawsze wymiar baśniowo-wrońcowy. Jest w tym jakaś magia, coś obcego i przyciągającego, co dodatkowo podkoloryzowane moją wyobraźnią sprawia, że doskonale bawię się w kontakcie z artefaktami epoki. Strasznie się więc ucieszyłam, gdy usłyszałam, że Państwowe Muzeum Etnograficzne zorganizowało wystawę Świetnograficzne. Polska grafika reklamowa 1918-1989. Uwielbiam reklamę, gdybym miała bardziej podły charakter zostałabym krwiożerczą copywriterką. W tym wcieleniu delektuje się tylko odbiorem tych małych gierek wizualno-językowych. Szkoda, że na wystawie zgromadzono tak mało eksponatów (między innymi była wódka Żytnia, papierosy Wczasowe oraz pierwsza maszyna losująca totalizatora sportowego), większość grafik można było oglądać w formie przetworzonych plansz. Wielokrotnie na mej twarzy gościł uśmiech. Samochody od zawsze reklamowano przy pomocy pięknych kobiet (chociaż piękno to eksponowano zdecydowanie inaczej niż dzisiaj), do korzystania z usług Lotu zachęcał etno-krakowiak na latającym kogucie, nie zabrakło także robotników, hutników i innych komunistycznych smaczków. Oczywiście humor tych plansz wynika z efektu krzywego zwierciadła, większość motywów reklamowych przewija się do dziś w zmienionych szatach. Estetyka plakatów PRL'u z jednej strony naiwna, promieniuje masą pozytywnych emocji, prostą ale udzielającą się wiarą.

1 komentarz:

Spooky pisze...

To nie był krakowiak, to był niewątpliwie Pan Twardowski!

Prześlij komentarz