niedziela, 12 grudnia 2010

czterdziesty dziewiąty

Każdy fan s-f doskonale kojarzy prezentowaną na okładkach książek z lat 70' i 80 ' malowniczą i rozbuchaną Przyszłość. Obłe kształty samochodów unoszące się nad rozświetloną, piętrzącą się strukturą miasta. Minimalistyczne wnętrza pozbawione mebli, wszechobecna moda jaskrawych uniformów, diody, przyciski, dźwignie w czarodziejskich maszynach. Cyberpunkowy dym snujący się po brudnych ulicach. Lasery i smukłe rakiety triumfalnie przemierzające przestrzeń kosmiczną.

Przyszłość jednak nie jest tym czym była.
Nikt nie podbija kosmosu. Dostaliśmy zupełnie inną przestrzeń do równie nieograniczonej ekspansji - internet. Pełen prawdziwych Obcych.
Jednym z wyznaczników sieci jest jej efemeryczność. Czy współczesna sztuka jest w stanie złapać coś co z natury rzeczy bazuje na nieuchwytności?

Większość zaprezentowanych w CSW prac jest kolażem porzuconej w internecie prywatności. Nic tak na prawdę nie znika. Artyści wyeksponowali przypadkowe zdjęcia znalezione w sieci, wykorzystali świat Second Life do absurdalnego odtworzenia klasycznych bazujących na cielesności performance. Nie zabrakło prac poruszających tematykę ulotności i słabości słowa pisanego - można  było obejrzeć podrobiony egzemplarz New York Times'a. 
Wydaje się, że wystawa ledwie dotyka najważniejszych aktualnych zagadnień związanych z nowymi mediami. Stawia jednak wiele pytań: o nasz stosunek do hegemonii rozrywki, o tożsamość w anonimowych światach, o realność nierealnego, o przesyt informacyjny połączony z kpiącym dystansem do wszystkich i do wszystkiego.

Tydzień temu byliśmy (już tradycyjnie) na Re:wizjach. Mi się nie podobało. Może to tylko efekt coraz większych tłumów, które pojawiają się na imprezie - nie da się nic obejrzeć nie ocierając się o setki innych osób. Szczególnie, że w tym roku tematem przewodnim był performance i taniec. Trudno nacieszyć się jakimkolwiek występem gdy ma się metr sześćdziesiąt wzrostu. Perełką były jednak filmy. Oprócz świetnego wywiadu ze Stefanem Kuryłowiczem obejrzeliśmy klika krótkich metraży prezentujących alternatywne oblicze Warszawy - poznać można miejskiego pucybuta czy orkiestrę z Chmielnej. Rzućcie okiem!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz