niedziela, 24 stycznia 2010

pierwszy

Boję się trochę tego bloga. Po co on jest? Chyba ma być archiwum przeżyć, okruchów tego co warte utrwalenia. Jeśli warte to czemu nie zostaje w pamięci świeże i niezatarte, dlaczego muszę posiłkować się tą protezą? Zapominam pod natłokiem bodźców. Kojarzę tytuły, główne wątki przeczytanych powieści czy filmów. Szczegół zamiera, brakuje mi delektowania się nim, powolnego intelektualnego przetwarzania. Przecież czeka na mnie tyle dóbr kultury, nie ma czasu na myślenie kiedy brakuje czasu nawet na przyswajanie. Nic dziwnego, że przepływa przeze mnie jak woda. Tego właśnie chcę - żeby sztuka mnie oczyściła z codziennego brudu. Przeżywam moment - na chwilę rzucam się w inny świat. Elastyczność wejścia i wyjścia. Za chwilę, może w nieco lepszym humorze, z poczuciem masturbacji istnieniem, wracam w mechaniczny obieg życia.
Czy wytrwam przy tym blogu? Decyzyjnośc taka zagubiona. Niekoniecznie jutro posta będzie pisać ta sama osoba. Jestem zmęczona. Rozłazi się bycie. Będę je próbować zszywać w jakąkolwiek całość. Tożsamość patchwork.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz